Forum www.sknak.fora.pl Strona Główna

www.sknak.fora.pl
Studenckie Koło Naukowe Architektury Krajobrazu UP Wrocław
 

Chrystus urodził się na drodze do Lądka

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.sknak.fora.pl Strona Główna -> Archiwum / inne
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
nagan
Zbrojne ramię SKNu :D



Dołączył: 18 Lip 2008
Posty: 263
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: ch..a tam skąd

PostWysłany: Czw 17:53, 14 Paź 2010    Temat postu: Chrystus urodził się na drodze do Lądka

Joseph Wittig
Chrystus urodził się na drodze do Lądka

Grudniowe płatki śniegu zwiastujące nadchodzącą, bożonarodzeniową świąteczność, trzymają się zazwyczaj porządku lotów aniołków świątecznych; dokładnie tak, jak w drugim rozdziale Ewangelii św. Łukasza, wiersze 3 i 9. Najpierw jedno ze spływających z nieba stworzeń osiada szeroko i wygodnie na twarzy lub ręce wędrowca. Ten wzdryga się, bo w głębokim, sypkim śniegu ciężko wędrować. A płatek śniegowy mówi: ,,Nie bój się, ja chcę ci tylko powiedzieć, że nadchodzi Boże Narodzenie”.

I w niedługim czasie przy pierwszym płatku gromadzi się wielka niebiańska rzesza: sto ptaków, tysiące ptaków, które, chwaląc Boga, śpiewają: ,,Chwała na wysokości Bogu i pokój ludziom na ziemi!”


Tak też było owego wypełnionego jeszcze nocnym mrokiem ranka roku 1892, kiedy moja Matka odprowadzała mnie na dworzec w Ścinawce Średniej. Miałem jechać do Kłodzka, a potem pieszo powędrować w góry, gdzie czekał na mnie pewien ksiądz, by do Wielkanocy nauczyć mnie łaciny, potrzebnej w średnich klasach gimnazjum i przygotować do obowiązków duchownego. W Żelaźnie, jedną godzinę za Kłodzkiem, ksiądz miał mi wyjść naprzeciw. W umówionej gospodzie miałem na niego czekać.

Do Ścinawki Średniej droga była długa, leżał już głęboki śnieg. Latarenka Matki, wokół której tańczyły tysiące płatków śniegu, migotała pocieszająco, ale w Ścinawce mama musiała zawrócić i zostałem sam w wielkim świecie, po raz pierwszy w swoim życiu.

Miłość matki tworzy krąg wokół ludzkiego dzieciństwa. Kto z tego kręgu wystąpi, nie wie, czy kiedykolwiek w swoim życiu znajdzie tak wierną, opiekuńczą miłość i czy w ogóle miłość istnieje na świecie.

Płatki śniegu szeptały: ,, Chrystus się narodził, z nim miłość przyszła na świat”, ale takiej mowy jeszcze wtedy nie rozumiałem.

Z ciężkim sercem opuściłem dom rodzinny. Po raz pierwszy-mówiłem sobie- w Wigilię nie będę w domu ojca i matki. I łza spływała po moim policzku i zaraz zamarzała. Myślami powróciłem jeszcze raz do naszej izby. W małej drewnianej skrzyni zostały figurki mojego dziadka, z których dotąd w każdą Wigilię ustawiałem naszą szopkę wigilijną. Kto to teraz zrobi? Kto to zrobi tak umiejętnie jak ja? Dla mnie to były żywe stworzenia, choć tylko wystrugane z lipowego drewna. W Wigilię naprawdę narodził się Zbawiciel i leżał zawinięty w pieluszki w żłobie; po prawej i po lewej stali- Maria i Józef, z tyłu wół i osioł, nad nimi fruwał rząd aniołków, które przy pomocy mechanizmu poruszały się wkoło. To była dla mnie prawdziwa Wigilia, musiałem się dopiero nauczyć, że Chrystus narodził się w wyższym i w prawdziwszym znaczeniu niż w tak kunsztownie wyrzeźbionej i poruszanej szopce.

Chciałem przecież zostać duchownym i musiałem coś wiedzieć o narodzeniu Chrystusa w sercach dobrych ludzi. Wyjąłem kilka figur ze skrzynki i ucałowałem je jednakowo: tak malutkie dzieciątko, jak ,,czarnego króla” i pastuszka, którego szczególnie kochałem.

Przybyłem koleją do Kłodzka i brnąłem w głębokim śniegu do Żelazna, gdzie w umówionej gospodzie zamówiłem szklankę piwa, jak przystało na dorastającego mężczyznę i przyszłego studenta. Na takie zimowe wędrówki byłem źle wyposażony, nie miałem ciepłego ubrania i zmarzłem tak, że zimno mną trzęsło, co starałem się ukryć przed gospodarzami. Czekałem na księdza kilka godzin, pełen nadziei, potem jeszcze kilka z coraz większym zwątpieniem. Wówczas między Kłodzkiem i Lądkiem nie było jeszcze kolei, ale ja te cztery mile już raz przewędrowałem pieszo pięknym, ciepłym latem. Latem droga z Żelazna do Lądka trwa pięć godzin, potem do wsi, w której mieszka ksiądz-jeszcze trzy godziny. To, że ksiądz nie przychodził do Żelazna, kazało przypuszczać, iż droga z gór jest zasypana śniegiem nie do przebycia. Ale do Lądka musiałem dotrzeć koniecznie. Tam mieszkali rodzice księdza, u nich mogłem liczyć na schronienie. Gdybym miał pieniądze, mógłbym w Żelaźnie przenocować, a następnego dnia omnibusem pocztowym dotrzeć do Lądka. Tą samą trasą kursował również wóz pocztowy pierwszej klasy. Był dwukrotnie droższy, bo był czteromiejscowy, więc dla bardzo bogatych i wytwornych ludzi, nie dla biednego studenciny, tak że o nim nie mogłem nawet myśleć. Pozostawało mi tylko przebycie trasy pieszo, po głęboko zaśnieżonej drodze. Zapłaciłem i ruszyłem w drogę.

Niedługo zrobiło mi się gorąco i opanowała mnie owa słodka senność, która wędrujących często skłania, by usiąść na przydrożnym kamieniu błogo zasnąć, i zamarznąć na śmierć. Podniosłem więc głowę i wędrowałem dzielnie dalej godzinę, dwie godziny. Padałem ze zmęczenia.

Wtem z wesołym dzwonieniem minął mnie dumnie wytworny wóz pocztowy na płozach. Posłałem za nim ciężkie westchnienie i postanowiłem jednak usiąść na następnym kamieniu przydrożnym, by odetchnąć choć parę minut. To byłaby pewnie moja śmierć. Pomyślałem o mojej kochanej matce i o dziadkowych figurkach w domu. Ale myśl o śmieci wydawała mi się również słodka. Zebrałem się w sobie i przeszedłem jeszcze parę kroków. Na drodze leżała zaspa i objęła moje nogi, jakby chciała powiedzieć: ,,Zostań i odpocznij choć chwilę, droga jest jeszcze taka daleka”. Wówczas wytworny pojazd zatrzymał się, pocztylion wychylił się ze swojego siedzenia w moim kierunku i zawołał:

-Hej, chłopaku, nie chcesz ze mną jechać?

Wzruszyłem ramionami: -Nie mogę!

-Dlaczego nie?

-Nie mam pieniędzy.

-A ile masz?

-Pięćdziesiąt fenigów, ale na pewno do Lądka kosztuje najmniej dwie marki.

-Nie, trzy marki, ale coś ci powiem; za darmo nie mogę cię zabrać, bo od czasu do czasu przychodzi rewizor i kontroluje bilety. Ale przejdź jeszcze do następnej wioski, tam zaczekam na ciebie. Tam wysiądziesz i podwiozę cię za czterdzieści fenigów, aż dojedziemy do Lądka. Ale musisz być rozważny i nie możesz mnie zdradzić. Rozumiesz mnie? Ty zawsze dopiero co wsiadłeś, jak przyjedzie rewizor”.

Rewizor nie przyszedł. Jechałem za swoje czterdzieści fenigów aż do pierwszych domów w Lądku, do tego miejsca, gdzie aż do czasów polskich rzeźbiarz Schmidt miał swój warsztat. Tam pocztylion powiedział: -,,Chłopcze, teraz musisz wysiąść; zaraz będzie zajazd pocztowy i wszystko musi być w porządku”.

Było już tylko kilka kroków do rodziców mojego dobrego księdza.

Trzy dni musiałem pozostać w Lądku, aż opady śniegu ustały i wielka odwilż uczyniła wioski w górach dostępne. I wtedy przybył ksiądz i uradował się moją obecnością. Bardzo martwił się o mnie, ale teraz wszystko straszne już minęło. Wieczorem następnego dnia znaleźliśmy się w górskiej wiosce i zaczęliśmy naukę łaciny.

Ksiądz, gdy opowiedziałem mu o wszystkim, chodził zamyślony przez kilka dni i w końcu powiedział: ,,To był prawie cud, że pocztylion ulitował się nad tobą, biednym chłopcem, i uchronił przed zamarznięciem na śmierć. To dowód, że Zbawiciel nie przyszedł nadaremnie na świat”.

A na bożonarodzeniowym kazaniu powiedział: ,,Wiecie wy, gdzie Zbawiciel się narodził? W Betlejem? Tak jest! Przed 1892 laty! Ale gdzie ostatnimi czasy przyszedł na świat? Ja wam powiem: na drodze między Żelaznem a Lądkiem!”

A potem opowiedział zdziwionym mieszkańcom wsi, jak pocztylion się nade mną ulitował i ocalił przed śmiercią. Wieśniacy kiwali głowami i mówili, że to było piękne kazanie wigilijne.

Wszystko to miało miejsce, tak jak napisałem. To nie jest zmyślona historia, chociaż chętnie wymyślam opowiadania, by Boga wielbić i chwalić. Ale trochę prawdy zawsze do nich dodawałem.

Tłum. Renata Czaplińska


Ostatnio zmieniony przez nagan dnia Czw 18:00, 14 Paź 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.sknak.fora.pl Strona Główna -> Archiwum / inne Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
deoxGreen v1.2 // Theme created by Sopel stylerbb.net & programosy.pl

Regulamin